piątek, grudnia 30, 2011

Dyktatura i kult jednostki

From Evernote:

Dyktatura i kult jednostki

Dyktatury z reguły prowadzą do kultu jednostki. Dyktator jest stylizowany na ojca narodu, osobę nadzwyczajną, po części nadprzyrodzoną, coś w rodzju takiego Boga na ziemi. Wszelka krytyka jest wyłączona, a społeczeństwo jest karmione tylko pozytywnymi wiadomościami. Wielki przywódca  troszczy się o swój naród i podejmuje jedynie słuszne i dla wszystkich korzystne decyzje. Lud dociena oczywiście tego wielkiego syna narodu, szanuje go i jest mu bezgranicznie oddany. I tak jak wielki przywódca rzekomo poświęca swoje życie narodowi tak i naród jest gotów poświęcić tej wielkiej osobie wszystko. Nawet życie.

Ta spirala społecznego zakłamania nakręca się sama, i osiąga w końcu kolosalne rozmiary. Wszystkie media zachłystują się doniesieniami o wielkim przywódcy i konkurują między sobą w przesadzie. Ale też codzienne życie przebiega nieustannie w cieniu tego największego i ukochanego. W pracy, w szkole, na uczelniach i praktycznie wszędzie trzeba go chwalić i wynosić pod niebiosa. Naprawdę nie jest łatwo w tej sytuacji zachować umiar i zdrowy rozsądek. Ta bańka strasznej przesady i zakłamania w końcu pęka. Dosyć szybko narody zapomijają o tych wielkich przywódcach, bo większość ludzi tak naprawdę w głebi serca nienawidziła go, ale ze strachu przed represjami udawała uwielbienie.

Do jakiej przesady prowadzi kult jednostki mogliśmy się przekonać w osatnich dniach obserwując pogrzeb wielkiego wodza Korei Północnej. Ta teratralna inscenizacja pogrzebu, ci nienaturalnie zawądzący, szlochający ludzie na ulicach, płaczący speakerzy telewizyjni mocno różnią się od zwyczajów obowiązujących u nas, tutaj w krajach zachodnich, wolnych od tak nachalnej propagandy. 

Szczególnie porównanie z pogrzebem Vaclava Havla, kóry odbył się w tym samym czasie, uwypukla te diametralne różnice. Pogrzeb Havla, osoby bardzo szanowanej i popularnej, zgromadził tłumy. Ludzie przyszli jednak dobrowolnie i oddali hołd temu wielkiemu człowiekowi bez nadmiernej przesady i teatralności. 

Patrzymy więc na ten pogrzeb w Korei Północnej z pewnym niesmakiem i poczuciem wyższości. Myślimy sobie - "biedni ci ludzie tam, zmuszami do takich sztucznych aktów zbiorowej histerii. U nas coś takiego jest niemożliwe". 

Czy aby na pewno? Czy naprawdę jesteśmy już odporni na takie zakusy propagandowe rządzących? 

Przypominam sobie na przykład dni po katastrofie Smoleskiej. W tamtych dniach obraz w telewizji i radiu publicznym był jednoznaczny. Cały naród - tak, tak absolutnie cały - opłakuje swojego wielkiego, największego prezydenta, którego wychwalano ponad wszelką miarę. Wszyscy ludzie na ulicach płakali, speakerom załamywał się głos. Absolutna żałoba, w której brali udział wszyscy. Taki był obraz oficjalnego przekazu.

Pamiętam, że przez dłuższy czas wtedy przestałem oglądać polską telewizję i słuchać polskie radio. Czułem się wykluczony z narodu, bo nie miałem możliwości konfrontacji mojego zdania z opinią innych, a przekaz oficjalny był jednoznaczny i jakże inny od mojego zdania.

Jak widać łatwo się w takiej sytuacji nieco pogubić i człowiek może nawet zwątpić w słuszność swoich poglądów. Nie dziwmy się więc Koreańczykom. Przecież ta brutalna propaganda ogłupia ich nieustannie od już kilkudziesięciu lat. Łatwo się w tej sytuacji zgubić.

A my obywatele wolnych i dramatyczych krajów musimy być czujni i zwalczać takie propagandowe zabiegi od samego początku. Najlepiej poprzez otwarte i odważne głoszenie naszego zdania.

środa, grudnia 28, 2011

Kiedy Żydowi wolno opluć kobietę

Nie lubię ludzi przekonanych o posiadaniu prawdy absolutnej. Wręcz obawiam się ich, bo w swym jednostronnym spojrzeniu na życie są często sporym zagrożeniem dla innych. Narzucają tę swoją prawdę innym, nie są zdolni do kompromisów, a gdy jest ich nieco więcej często stosują przemoc wobec innaczej myślących.
Nie lubię tych fundamentalistów niezależnie od tego jaką religię wyznają, czy jakiej ideologii oddali swoje serce. Bo zachowania tych fanatyków są bardzo podobne niezależnie od tego czy są to fundametalni życi, muzułmanie czy chrześcianie, czy są to faszyści czy też komuniści. Pomimo różnic ideowych łączy ich ich fanatyzm, wiara w jedno jedyne rozwiązanie wszystkich problemów i tendencja do przemocy.
Gdy jest ich garstka można patrzyć na nich z politowaniem. Należy im jednak zdecydowanie powiedzieć "nie, takiego zachowania nie tolerujemy. To my a nie wy ustalamy normy społecznego zachowania". Zanim będzie za późno.
http://wyborcza.pl/1,75477,10873154,Kiedy_Zydowi_wolno_opluc_kobiete.html

sobota, listopada 12, 2011

Patriotyzm wykluczenia

Na polskich ulicach po raz kolejny patriotyzm wykluczenia pokazał swe prawdziwe oblicze - bardzo wąska definicja polskości, nienawiść do innych, brutalność i absolutny brak tolerancji. Obraz tych rzekomych "polskich prawdziwych patriotów" nie różni się wcale od wykrzywionych nienawiścią twarzy niemieckich nazistów. Tak to te same nienawistne, zacięte twarze. Zdumiewające aby w kraju, który tak strasznie cierpiał przez nazistów, zapraszać ich na obchody polskiej niepodległości. To pokazuje ich prawdziwe oblicze, bo prawdziwy polski patriota nigdy nie stanie w jednym szeregu z niemieckim nazistą!

A przecież można inaczej. Zamiast wykluczać można łączyć i przygarniać i korzystać z tej różnorodności. Czego nam w przyszłości życzę mając przy tym nadzieję, że polscy naziści pod maską patriotyzmu to tylko bardzo marginalny odłam społeczeństwa.

poniedziałek, października 17, 2011

Kryzys legitimizacji dzisiejszych struktur demokratycznych

Tak interpretuje Edwin Bendyk na swym blogu sytuację w USA i Europie. I słusznie zauważa, że:

"coraz silniejsza gospodarka i kapitalizm finansowy wymknął się spod kontroli demokratycznych instytucji, które tym samym straciły swą społeczną legitymację i nie są w stanie rozwiązywać podstawowych problemów społeczeństw, w imieniu których działają. Problemem największym jest kluczowa kwestia dla demokracji – kwestia równości, która wymaga sformułowania na nowo w sytuacji, gdy tradycyjne państwo dobrobytu oparte na idei państwa narodowego jest nie do utrzymania wobec wyzwań globalizacji i masowych migracji."



niedziela, października 16, 2011

'Złościcie się na właściwych ludzi' - noblista analizuje protest na Wall Street



komentarz do tej statystyki jest zbędny.

http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80708,10466189,_Zloscicie_sie_na_wlasciwych_ludzi____noblista_analizuje.html

Barroso chce odpowiedzialności karnej dla bankierów-spekulantów

Powolutku ludzie podnaszą głowy i zaczynają protestować przeciwko giełdowym spekulantom i wszechogarniającemu sektorowi finansowemu, który jak pasożyt wysywa pieniądze z realnej gospodarki. Rujnuje ją przy tym i prowadzi do coraz większej nierównowagi podziału bogactwa.

Polityka jest praktycznie bezbronna, bo siedzi w kieszeni bankierów i dba raczej o ich interesy, a nie o swoich wyborców.

Protest jest jak widać dosyć mocny, jeżeli Borroso też rusza przeciwko spekulantom. Nie wystarczy jednak zwalczać spekulantów. Trzeba dramatycznie ograniczyć sektor finansowy, który nie wytwarza absolutnie niczego, co byłoby dla społeczeństwa pożyteczne.

http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103090,10477992,Barroso_chce_odpowiedzialnosci_karnej_dla_bankierow_spekulantow.html

sobota, września 17, 2011

Czy człowiek stanie się swoim własnym Bogiem?

- W pewnym sensie tak, bo zmieni się sens stworzenia, czyli fundamentu wszystkich religii opartych na adoracji Boga jako stwórcy. Świat się nie skończy, ale ludzkość, w takim sensie, w jakim ją rozumiemy, zmieni się radykalnie. Jesteśmy blisko nadejścia nowego rodzaju człowieka i nowej koncepcji człowieczeństwa - tak odpowiada na to pytanie reżyser Pedro Almodóvar, twórca filmu "skóra w której żyję".

Wywiad z reżyserem w Wyborczej

"Czułem bliskość szatana"

Twierdzi Terlikowski - kto to w ogòle jest? - w wywiadzie z Wprost. A ja poczułem ku memu wielkiemu zdumieniu bliskość świra, bo naprawdę nie wiedziałem że w 21 wieku jeszcze coś takiego jest możliwe. Toż to trzeba szybciutko wstawić do muzeum, jako cudownie zachowany relikt ze średniowiecza!

http://www.wprost.pl/ar/261945/Czulem-bliskosc-szatana/

poniedziałek, września 12, 2011

Zabawa w przejmowanie firm

Nadal nie wiem o co chodzi w tym przejmowaniu firm. Garstka zapaleńców ma świetny pomysł i dzięki swemu zaangażowaniu i wielkiemu nakładowi pracy robi z niczego interesujący produkt czy serwis. Użytkownicy są zachwyceni i serwis jest coraz bardziej popularny. Nagle pojawia się wielka firma, przejmuje serwis i koniec z nim. Serwis wprawdzie jeszcze jakiś czas istnieje, ale widać, że już się nie rozwija. Twórcy serwisu gromadnie odchodzą i dosłownie nic się nie dzieje. Po pewnym czasie wielka firma ogłasza, że serwis wycofują z rynku z powodu blabla. Albo w najlepszym przypadku odsprzedają go znowu.

Taki los stał się udziałem hitowego blogu technicznego Techcrunch. kupiony przez Aol rozsypuje się powoli. Ale przykładów jest bardzo wiele. Ot przed paroma dniami Google ogłosił listę serwisów, które wycofuje, kilka z nich zostały kupione przed niecałym rokiem. Yahoo właśnie odsprzedał Delicious, który kupili kilka lat temu, a Mybloglog - gdzie wielu z nas poznało się w ostatnich latach - po prostu zamknięto. Ciekaw jestem jak Microsoft spieprzy Skype, którego Ebay dziwnym trafen nie wykończyła.

Niedawno przedstawiciel jednej takiej wielkiej firmy zadzwonił do mnie i z dumą poinformował mnie, że właśnie nabyli jakąś inną firmę. Odpowiedziałem mu, że na pewno uda im się i tę firmę, tak jak wiele innych w przeszłości, wykończyć. Obrażony szybko skończył rozmowę i chyba rychło znowu do mnie nie zadzwoni. ;)



wtorek, maja 24, 2011

Kibole panoszą się wszędzie

Nie tylko Polska ma problemy z kibolami. Niedzielne derby Wiednia zostało przerwane już po 26 minutach gry. Kibole Rapidu wtargnęli na boisko i usiłowali dopaść zawodników i fanów Austrii Wien. Policja tylko z trudem była w stanie zapobiec dalszej eskalacji, a zawodnicy Austrii w ostatniej chyba chwili uciekli w popłochu ze stadionu. O kontynuowaniu meczu nie było mowy.

Teraz policja usiłuje ustalić tożsamość bandytów i zaaresztować ich. Grozi im od dwóch do ośmiu lat więzienia.

niedziela, maja 15, 2011

Zemsta na Białorusi

Tyran jeszcze raz pokazał swoje prawdziwe oblicze. Najpierw pobił brutalnie demonstrantów, a teraz jeszcze zemścił się okrutnie na nich wydając drakońskie wyroki. Za zachowanie, które w każdym cywilizowanym i demokratycznym kraju jest całkiem normalne i zagwarantowane konstytucją i prawem. A może tyran czuje się mocno zagrożony i chce stłumić w zarodku wszelki opór społeczeństwa? Oby zniknął jak najszybciej z politycznej areny i przede wszystkim sam stanął przed prawdziwym sądem.

Link - Kandydat na prezydenta skazany na pięć lat

sobota, maja 14, 2011

Solar Impulse robi postępy

Solar Impulse, o którego przygotowaniach do lotu dookoła świata pisałem tutaj, coraz odważniej wznosi się ponad obłoki. Ostatnio przeleciał 480 km ze Szwarcarii do Belgi w 12 godzin, oczywiście napędzany wyłącznie energią słoneczną. Więcej na ten temat w gazecie.

poniedziałek, kwietnia 25, 2011

Religijna Idea

Święta wielkanocne to dobry czas do zadumy i refleksji. A że wokół tych świąt dużo mówi się o Bogu, więc nic dziwnego, że i ja podumam trochę na ten temat. Szalenie chciałbym na przykład wiedzieć, czy opis wydarzeń z Nowego Testamentu odpowiada objektywnej prawdzie historycznej. Czy to co opisuje Nowy Testament wydarzyło się naprawdę?

W mediach też teraz pełno artykułów na temat historycznej prawdy o biblijnych wydarzeniach. Wierzący i kościół twierdzą, że Nowy Testament opisuje prawdziwe zdarzenia z życia Chrystusa i podają szereg argumentow na poparcie tej tezy. Ateiści natomiast wkazują na brak bezpośrednich historycznych danych o tym wydarzeniu i podkreślają, że ewangelie nie były pisane przez naocznych świadków tych zdarzeń.

Ja osobiście uważam, że taki naukowy dowód istnienia Boga, czy jego nieistnienia jest niemożliwy. Na każdy nowy argument zwolenników jego istnienia ateiści mają swoje. I vice vera. Założenie, że zarówno dowód istnienia jak i nie istnienia jest niemożliwy, oznacza przyjęcie postawy agnostyka - nie wiem czy Bóg istnieje, ale też nie widzę dowodów jego istnienia.

Niezależnie jednak od historyczności faktów opisanych w ewangeliach jedno jest bezdyskusyjne - szybkie i skuteczne rozprzestrzenienie się chrzesciańskiej idei po świecie. Absolutny sukces idei chrześciaństwa. W ciągu jakiś 350 lat z religii małej wyizolowanej grupki, przez wieki na dodatek prześladowanej przez władze, przekształciła się w religię państwową i zapanowała nad całą Europą i nie tylko. Ta szybkość rozprzestrzeniania się, ta pełna akceptacja religijnego przekazu, to oddanie się tej idei fascynuje mnie. Czasami mam wrażenie, że ludzie jakby długo już czekali na to przesłanie, a gdy się pojawiło przyjęli je z otwartymi rękoma. To tak jakby ta idea Chrystusa jakoś odpowiadała ludzkim potrzebom. A może była to tylko taka zespołowa psychoza i podążanie za innymi? Nie wiem.

Nikt z wiernych i niewierzących, tak wtedy jak i teraz, tak naprawdę nie wie, co wydarzyło się w Jerozolimie przeszło dwa tysiące lat temu. To jednak nie ma znaczenia dla sukcesu idei chrześciańskiej. Ludzie różnych narodów i różnych pozycji społecznych zaakceptowali ją. Ludzie uwierzyli - i wielu nadal wierzy - w ten kościelny przekaz i ta religijna idea rozprzestrzeniła się po całym świecie.

niedziela, marca 27, 2011

Drenaż talentów

Ostatnio pojawia się coraz więcej głosôw, które żądają radykalnych zmian w branży finansowej. Coraz więcej ludzi jest zdania, że branża finasowa w swej aktualnej formie jest nie tylko nieprzydatna gospodarczo, lecz wręcz szkodliwa. Zamiast zajmować tym do czego ich potrzebujemy, to znaczy pożyczaniem pięniedzy i finasowaniem gospodarki, banki zaczęły spekulować. Doprowadziły do potężnego kryzysu, kryzysu który wciągnął również praktycznie wszystkie inne sektory gospodarki. Potem grzecznie zapukały do kies podatników i wyszarpały im z kieszeni haracz za ich własne - banków - błędy. Dwa lata póžniej sektor finasowy całkowicie otrząsnął się z kryzysu i całkowicie o nim zapomniał i nie wyciągnął z niego żadnych wniosków. Spekulują bez żenady jak dawniej, wyciskają z gospodarki ostanie soki i za to pasożytnictwo płacą sobie jeszcze fenomenalne premie. A państwa jak na przykład Irlandia stają się tylko z winy banków niewypłacalne, a europejscy podatnicy muszą je ratować. Czas położyć kres tej nieodpowiedzialnej działalności sektora finansowego.

Kryzys ostatnich lat pokazał, że w sektorze finasowym rynek nie funktionuje jako automatyczny regulator. Tak więc czas najwyższy zabrać się za regulację tych spekulantów zanim zniszczą naszą gospodarkę do reszty.

Na forum europejskim może dojść do pewnej regulacji sektora finasowego już niedługo. Państwa europejskie chą wprowadzić podatek od transakcji i jest to bardzo słuszne. Wszystko już jest opodatkowane, najbardziej praca, a tylko spekulanci nie muszą płacić. Czas z tym skończyć.

Nawet w USA jest coraz więcej głosów, aby dla dobra całej gospodarki wziąć sektor finasowy w ryzy.

Okazuje się, że sektor finasowy nie tylko szkodzi gospodarce wysysając z niej swymi spekulacjami pieniądze. Banki i instytuty finasowe zagarniają również gro najlepszych absolwentów amerykańskich uniwersytetów jak pisze Vivek Wadhwa w swym poście w Techcruch "Friends Don’t Let Friends Get Into Finance""

Sektor finansowy generuje tak wielkie zyski, że płacą absolwentom pensje kilka razy wyższe niż w innych branżach. Ten drenaż talentów to jeszcze jeden argument aby zahamować ten niekontrolowany wzrost setora finansowego.

http://techcrunch.com/2011/03/26/friends-don%E2%80%99t-let-friends-get-into-finance/

sobota, marca 26, 2011

Spełnione życie

Od czasu do czasu słucham w radio wywiadów z nestorami kultury, nauki czy polityki. Opowiadają z pewną dumą o swoim życiu pełnym sukcesów i osiągnięć. Dziennikarze praktycznie zawsze pytają ich, czy gdyby mogli przeżyć życie jeszcze raz to czy wybraliby inną karierę, czy żałują, że czegoś nie zrobili w życiu albo czy popełnili w życiu jakieś błędy. Praktycznie wszyscy ci wybitni ludzie odpowiadają, że są bardzo szczęśliwi ze swojego życia, że nie żałują nic z rzeczy które zrobili, ani tego czego nie zrobili i że praktycznie nie popełnili żadnego błędu w życiu. I gdyby mogli swe życie przeżyć jeszcze raz to zrobiliby to dokładnie tak samo.

To bardzo piękne. Starsi ludzie którzy patrzą wstecz z poczuciem spełnienia i dużej satysfakcji. Na pewno lepiej niż zgorzkniali ludzie rozpamiętujący swoje porażki i niepowodzenia. Jednak dla mnie jest to nieco sztuczna poza. Oczywiście są to ludzie sukcesu, którzy w życiu osiągnęli bardzo wiele. Jednak to absolutne zadowolenie z życia jest nieco teatralne. To przecież niemożliwe aby nie było takiego dnia w ich życiu, który był katastrofą, aby nie było takiej sytuacji w której zachowali się nie tak jak należy, albo nawet jednej szansy którą stracili.

Wiem również jak ważne w życiu jest pozytywne nastawienie. Dostrzeganie i wzmacnianie pozytywnych momentów i nie uwypuklanie porażek. Umiejętność pozytywnego myślenia nie gwarantuje jednak calkowicie braku negatywnych zdarzeń. Pozytywni ludzie po prostu łatwiej przechodzą nad nimi do porządku dziennego.

Życie jest przecież w jakimś stopniu przypadkowe. Ta przypadkowość oferuje nam szanse, ale też stwarza zagrożenia. Jednak nikt, nawet osoby najlepiej zorganizowane i wiedzące bardzo dokładnie co chcą osiągnąć w życiu, nie jest w stanie kompletnie to swoje życie zaplanować i ten plan w całości wykonać. Tak od początku do końca zaplanować i zrealizować. A takie wrażenie mam słuchając tych całkowicie spełnionych ludzi.