wtorek, listopada 27, 2007

Zachwiana równowaga pokoleń

Przeglądając ostatnio gazety zwróciłem uwagę na niemiecką statystykę na temat użytkowników Web 2.0. Według tej statystyki to przede wszystkim młodzi ludzie - często bardzo młodzi, bo poniżej 20 lat - tworzą te 2.0 webowe treści. To oni, przeważnie piszą blogi, publikują coś, tworzą podcasty, robią filmiki. To oni są autorami artykułów w wikipedzie.

W sferze konsumpcji tych informacji równowaga pokoleniowa wyrównuje się. Starsze roczniki zaglądają chętnie do 2.0 webowych serwisów i oglądają zamieszczone tam przez ich dzieci treści.

"Co się dzieje? Świat staje na głowie" - pomyślałem.

Kiedyś encyklopedie tworzyli sędziwi profesorowie, bardzo sławni i wybitni w swym fachu, o znanych nazwiskach. Dzisiaj natomiast ich twórcami są w dużej mierze uczniowie szkół średnich, którzy zamiast grzecznie pobierać nauki i słuchać starszych wymądrzają się fachowo na różnych forach.

Tak, to olbrzymia zmiana w stosunkach pokoleniowych. Przez wieki dzieci, młodzież uczyła się od dorosłych. W każdym plemieniu istniało coś takiego jak rada starszych. Sędziwi mędrcy przekazywali swą wiedzę młodszym.

A dzisiaj na co nam przyszło. Zamiast przekazywać dzieciom naszą z takim mozołem zdobytą wiedzę i mądrość konsumujemy potulnie ich twórczość.

Młody czytelniku, jeżeli takowi czytują tego bloga, nie ciesz się zbytnio z tej chwilowo dla Ciebie korzystnej sytuacji. Dzisiejsze przedszkola są pełne potencjalnych twórców, którzy już jutro przejmą pałeczkę i będą nas pouczać. Cie choroba, w jakich to faszynujących czasach żyjemy.

Chyba jedyna instytucja, która opiera się (jeszcze) tym niebezpiecznym trendom to kościół katolicki. Tam dopiero gdzieś tak około siedemdziesiątki można zabierać głos.

środa, listopada 21, 2007

Czy ludzka natura może zmienić się?


Pewien mój znajomy, zdecydowany zwolennik konserwatyzmu, odrzuca wszelakie teorie postępu twierdząc, że tak naprawdę nic się nie zmienia. I nic się zmienić nie może, bo natura ludzka ciągle taka sama jest. To co uważamy za postęp to tylko technologiczne gadżety na powierzchni.

Ja, zdecydowany zwolennik postępu i rozwoju moralnego ludzkości, oczywiście nie zgadzam się z nim twierdząc, że te wszystkie zmiany mają też pewien wpływ na naszą naturę i czynią nas powoli lepszymi.

Czasami jednak są takie dni, że nawet moje głębokie przekonanie o ciągłym, chociaż dosyć powolnym postępie moralnym ludzkości zostaje poważnie zachwiane. Chociaż bardzo niechętnie muszę wtedy przyznać rację memu znajomemu.

Przed paroma dniami zorganizowałem spory Event na temat bezpieczeństwa w naszej firmie. Chociaż mieliśmy około 280 zgłoszeń na wszelki wypadek przygotowaliśmy wszystko dla 350 osób. Na każdym krzesełku położyliśmy woreczek z broszurką na temat podstawowych zasad bezpieczeństwa. No a do tego, co najważniejsze, software antywirusowy! Rozdawaliśmy go za darmo.

Przyszło około 250 osób. Wysłuchali grzecznie przygotowanych z dużym nakładem pracy prezentacji i zadali na koniec kilka nawet rozsądnych pytań. A potem splądrowali wszystkie pozostałe woreczki! Rzucali się wręcz na nie i wyszarpywali z nich te DVD z software. Szybkim krokiem, prawie biegiem, przesuwali się wzdłuż rzędów i przeszukiwali pozostawione woreczki. Niewiele brakowało, żeby zaczęli sobie te DVD wyrywać z ręki i bić się o nie.

Ja i inni prezenterzy staliśmy jak skamieniali ze zdumienia przyglądając się temu "spektaklowi". A nasza publiczność absolutnie bez żenady, tuż przy nas nerwowo wypróżniała ostatnie woreczki z zawartością. Te w pierwszych rzędach.

Zażenowany ich zachowaniem odwróciłem wzrok i zacząłem dumać o naturze ludzkiej. O jak widać bezgranicznym wpływie ludzkiej chciwości na ich zachowanie. W pogoni za jakimś tam barachłem, co im oferujesz za darmo zapominają o dobrym wychowaniu i wszelkich innych im (nam?) w domu i w szkole z takim mozołem wpajanych zasadach zachowania. A przede wszystkim w ogóle wstydu nie mają.

A potem znowu inna refleksja. Czy ja jestem tak naprawdę taki całkiem inny niż ci przeszukiwacze torebeczek? Czy to może tylko kwestia sumy, bo podobno każdego można kupić? Czy w ogóle istnieje ktoś, dla kogo zasady moralne są ważniejsze niż zyski materialne? Mam naprawdę głęboką nadzieję, że tacy ludzie istnieją.

wtorek, listopada 13, 2007

DNA - nowy język programowania?

Bardzo ciekawy Webcast o programowaniu DNA opublikował niedawno TED.


Paul Rothemund pokazuje w nim jak można zaprogramować DNA aby utworzyć pewne figury geometryczne jak na przykład gwiazdę, trójkąt czy smajla.


Z DNA można na pewno zrobić dużo więcej niż tylko figury geometryczne. Następny etap to zapewne produkcja form życia na zamówienie.


Już widzę to oczyma wyobraźni. Oto specyfikacja na takiego ludka malutka, co robi wszystko co ja chcę, albo może olbrzyma, co góry przesuwa. A może szalenie piękniego chłopczyka. Albo najpowabniejszą dziewczynę. Fantanzja zleceniodawców zdaje się nie znać granic. A i twórcze możliwości programistów DNA są niewyczerpywalne.


Ale jak na razie tylko gwiazdki. No i dobrze tak. ;o)



sobota, listopada 10, 2007

Internetowe Radio - tylko dla cierpliwych?

Od czasu do czasu ulegam presji nowoczesności i nabywam jakiegoś całkiem zbędnego gadgeta. Niedawno, po dosyć krótkim namyśle, nabyłem internetowe radio IP-dio.

Internetowe radio to całkiem normalne radio mono wyposażone dodatkowo w Wireles LAN i odbierające radiowe programy poprzez internet. Radio to bazuje na systemie Reciva.

Reciva to portal na którym możemy administrować interesujące nas stacje radiowe, podcasty i streamy i również ich tam słuchać przez komputer lub internetowe radio. Reciva ma sporą bazę danych z najprzeróżniejszymi stacjami radiowymi, które nadają przez internet. Listę tę można z również uzupełnić o linki do własnych stacji radiowych. Dużym plusem Recivy (no i też internetowego radia) są listy podcastów, które można tam założyć. Ulubione programy można więc słuchać z pewnym opóźnieniem. Internetowe radio funkcjonuje bardzo podobnie jak reciva przez komputer.

IP-dio ma bardzo mały ekranik do wyświetlania nazwy stacji i tylko kilka przycisków. Jednym z nich można wybrać z zaprogramowanych list - które trzeba administrować przez komputer - program online lub coś z archiwum. Do tego pięć przycisków do zmagazynowania ulubionych programów i to wszystko. Oczywiście internet radio nadaje się przede wszystkim do słuchania audycji mówionych. Jakość odbioru takich audycji jest naprawdę dobra. Przerwy w obiorze są też zdumiewająco rzadkie.

IP-dio to tylko jeden z wielu odbiorników funkcjonujących z systemem Reciva. Sporą ich listę można znaleźć na stronach Recivy.

Głównym plusem IP-dio (jak i każdego innego internetowego radia) jest możliwość słuchania dowolnych radiowych programów z całego świata poprzez całkiem normalne radio. To jest więc świetna rzecz dla kogoś kto nie nie zbyt sprawny w obsłudze komputera - przypominam jednak, że administracja własnych stacji i podcastów jest możliwa tylko przez komputer. Ale nawet ludzie, którzy spędzają mnóstwo czasu przed ekranem komputerowym od czasu do czasu lubią posłuchać radia wygodnie wyciągnięci na kanapce, w innym może pokoju niż ten w którym stoi komputer. No a do tego internetowe radio jest absolutnie cichutkie - nie szumi wcale.

Minusem tego radio jest jego powolność. Samo włączenie radia trwa dobrych kilkadziesiąt sekund. Również przełączanie stacji wyprowadzi mniej cierpliwych zapewne z równowagi. Internetowe radio musi przecież połączyć się z serwerem i zarejestrować się w streamingu. Serwer dopiero wtedy zaczyna wysyłać na adres radia. Następnie internetowe radio magazynuje kilkanaście sekund audycji zanim zacznie grać. Cały ten proceder może nawet trwać do 30 sekund. Osoby przyzwyczajone do normalnego czy satelitarnego radia, a do tego lubiące szybkie przeskakiwanie z jednego programu na inny cisną już po krótkiej chwili tym radiem o podłogę.

Cierpliwym i lubiącym bawić się nowymi technologiami, a do tego mającym zbyteczne 150 EUR mogę internetowe radio gorąco polecić.